MoniaMonia

Trzeci dzień naszego pobytu na japońskiej ziemi to jednocześnie pierwszy dzień, w którym możemy zacząć korzystanie z naszych JR Pass-ów, co też czynimy z wielką radością od samego rana. Ponieważ zaraz po wylądowaniu na lotnisku Narita i odwiedzeniu biura JR zarezerwowaliśmy sobie miejsca w Shinkansenie do Kioto, mamy wszystkie potrzebne dane i ruszamy na stację. Z serca miasta – Tokyo Station wyruszamy w naszą pierwszą podróż osławionym superszybkim japońskim cudem transportowym.

MoniaMonia

Bilety na Andamany – wyspy leżące na Oceanie Indyjskim, które terytorialne przynależne są do Indii, natomiast na mapie bliżej im do Birmy i Tajlandii – zakupiliśmy na jesień 2014 roku, czyli niecały rok przed podróżą, w jaką wyruszyliśmy w połowie sierpnia 2015. Złożyło się tak, że wyprawa ta miała być zwieńczeniem nowego etapu naszego życia. Przedślubne zajęcia pochłonęły nas z kolei na tyle, że wstępne zapoznanie się z miejscem docelowym odkładaliśmy bardzo regularnie i jeszcze bardziej sumiennie.

MoniaMonia

Nasza pierwsza noc jest długa – nie nastawiamy budzików i pozwalamy trochę naszym ciałom zregenerować się po trudach podróży i wielogodzinnym braku snu. W związku z taką dyspensą zwlekamy się z łóżek po godzinie 10.00 kierowani bardziej rozsądkiem i chęcią odkrywania nowych miejsc, niż uczuciem regeneracji absolutnej. Nasze cele na drugi dzień w Tokio to Ogrody Cesarskie oraz odwiedzenie słynnej dzielnicy Shibuya. Oczywiście rozpoczynamy od Cesarza ☺ Najpierw jednak pałaszujemy śniadanie zakupione w 7eleven poprzedniego wieczoru i postanawiamy zatrzymać się gdzieś na pobudzającą kawę.

Odkrywamy tokio

Latający szkic i Yanaka, w której zatrzymał się czas

MoniaMonia

Naszym celem pierwszego dnia było dotarcie do dzielnicy Yanaka, o której naczytaliśmy się sporo dobrego (że piękna, tradycyjna, spokojna, przechowująca dawnego ducha Tokio, pozwalająca się przenieść o kilkadziesiąt lat wstecz i poczuć magię ówczesnej Japonii). Jako, że nasze ciała przez ostatnie godziny były poskładane głównie w pozycji siedzącej, półleżącej czy też stanach pośrednich, właściwych dla samolotowej gimnastyki i prób znalezienia jakiejkolwiek w miarę wygodnej pozycji – postanowiliśmy wybrać się tam pieszo.

MoniaMonia

Jako, że w stolicy Japonii lądujemy przed południem – mamy przed sobą jeszcze sporą ilość dnia do wykorzystania. I chociaż organizm jest lekko skołowany zmianą strefy czasowej (różnica w stosunku do letniego czasu w Polsce to 7 godzin) i dopomina się chwili regeneracji po długim locie – stwierdzamy, że nie pora na leżenie. Bezsenność – gdzie jak nie w Tokio! ☺ Po przedostaniu się z lotniska do miasta, udajemy się (cały czas wspierani i upewniani przez GPS) w rejony naszego pierwszego noclegu.